Raz w roku oficerowie miejskiej milicji obywatelskiej w Haarlemie zbierali się na bankiecie w swojej siedzibie. Bankiety te trwały niekiedy nawet tydzień. Do czasu, gdy specjalne regulacje ograniczyły je do trzech dni. Pito piwo i jedzono pieczonego wołu – jak widać rękami. Grupowe portrety przywoływały tę okoliczność, aczkolwiek nie były wzorowane na konkretnych wydarzeniach. Każdy z oficerów przychodził do pracowni malarza i pozował oddzielnie i płacił tylko za siebie. Więcej lub mniej w zależności od swej pozycji w grupie, a zatem i pozycji i wielkości w obrazie.
Dla malarza zdobycie zamówienia na wielkoformatowy portret grupowy było intratnym zadaniem. Artyści rywalizowali pomiędzy sobą o takie zlecenia. Łatwiej było tym, którzy sami należeli do portretowanego stowarzyszenia, a Frans Hals był członkiem straży miejskiej. Oprócz dochodu za główny obraz malarze przy okazji realizowali zamówienia na jego repliki, albo pojedynczy portret jednej z postaci na prywatny użytek. Zamówienia powtarzały się, gdy jeden z czołowych oficerów umierał, przechodził na emeryturę, albo się wyprowadzał.
Jak huczne, głośne, pełne jedzenia były bankiety oficerów milicji świetnie pokazuje film Petera Greenawaya „ Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek” z 1989 roku. W filmie tym obrazy Halsa pełnią ważną rolę.
Frans Hals, „Bankiet oficerów bractwa św. Jerzego z Haarlemu” , 1616 – w audycji Polskiego Radia „Jest taki obraz”.
Wszelkie teksty przedstawione na stronie grazynabastek.pl są objęte prawem autorskim. Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez zgody Autorki jest zabronione.
Projekty logotypów: Darek Bylinka – Ubawialnia
Wykonanie strony: Sztuka do kawy
Zdjęcie w nagłówku strony: © Matthew Hollinshead