24/05/2023

Hansken i jej niezwykła historia

Hansken urodziła się w 1630 roku na Cejlonie. Miała trzy lata, gdy została pojmana i wyprawiona w długą podróż do Europy jako cenna przesyłka – podarunek władcy buddyjskiego królestwa Kandy dla Fryderyka Henryka Orańskiego, namiestnika Republiki Zjednoczonych Prowincji. Najpierw wyprawiono ją do Batavii (dzisiejsza Dżakarta), a następnie do Amsterdamu. Statki, którymi podróżowała, należały do Holenderskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej i przewoziły do Europy kosztowne towary: pieprz, jedwab, perły i porcelanę. Po kilku miesiącach podróży, latem 1633 roku dotarła do portu w Amsterdamie. 

 

Wzbudziła tam wielkie zainteresowanie, była w tym czasie jedynym słoniem na kontynencie. Początkowo, wraz z innymi zwierzętami, pokazywano ją w dawnej hucie szkła w Amsterdamie. Opłata za wstęp nie była wysoka, a dochód przeznaczono na organizowaną przez kościoły pomoc dla ubogich. Pokaz egzotycznych zwierząt skończył się jednak niepowodzeniem, gdyż lampart odgryzł głowę kazuarowi, a Hansken usiadła na jeleniu azjatyckim i go zgniotła. Słoń i lampart trafili do wiejskiej rezydencji Fryderyka Henryka Huis ter Nieuburg w Rijswijk, gdzie również wystawiano je publicznie.

 

W niedługim czasie menażeria księcia Oranii wzbogaciła się o kolejne dary, tym razem od króla Persji, który przysłał do Holandii wielbłąda i szympansa. Jednak utrzymanie wymagających, egzotycznych zwierząt w książęcej menażerii było najprawdopodobniej zbyt trudne i kosztowne, niebawem zwierzęta zostały sprzedane, a Hansken podarowano kuzynowi namiestnika – Mauritzowi Johanowi von Nassau-Siegen. Gdy w 1636 roku został  gubernatorem posiadłości holenderskich w Brazylii, odsprzedał Hansken za 8 tysięcy guldenów nieznanemu mężczyźnie, którego znamy jedynie pod pseudonimem: Pan Słonia. Nauczył ją kilku sztuczek, ale niebawem Hansken została sprzedana jeszcze raz, tym razem za 20 tysięcy guldenów, a zatem całkiem sporą sumę, wystarczającą na zakup domu w Amsterdamie. Jej kolejnym i ostatnim właścicielem został Cornelis van Groenevelt, były kapitan kawalerii, doświadczony w tresurze koni. Przez ponad 20 lat podróżował wraz z Hansken po Europie, pokazując ją jako egzotyczną atrakcję na pokazach i  jarmarkach.

 

 

Słonica nauczyła się wielu sztuczek. Siedemnaście z nich zostało przedstawionych na rycinie, wydanej ok. 1641 roku (ilustracja, powyżej). Na największej, środkowej części ryciny Hansken trzyma w trąbie flagę, a w mniejszych scenkach wokół znajdują się inne jej popisy, na których: nosi wiadro, kładzie się, macha mieczem, strzela z pistoletu, zakłada kapelusz, zbiera z ziemi monety, albo wyjmuje je z kieszeni widzów, a nawet podnosi trąbą mężczyzn.

 

Duński uczony Ole Worm, który widział Hansken podczas jej występów w Kopenhadze w 1639 roku, tak opisał jej występy: „Wykonuje swoją trąbą rzeczy, których żaden mężczyzna nie mógłby zrobić lepiej prawą ręką, skacze, prowadzi do tańca, rzuca wyzwanie przeciwnikowi z wyciągniętym mieczem, zgina kolano, szoruje się miotłą, wyciera ręcznikiem kąpielowym, nakłada na głowę kapelusz i ponownie go zdejmuje i pozwala się dosiąść”.

Ryciny ze sztuczkami Hansen były zarówno reklamami jej występów, jak też pamiątką sprzedawaną widzom przez van Groenevelta po pokazach. Hansken stała się nie tylko bohaterką reklamowych prospektów, przedstawiali ją również wybitni artyści, zainteresowani wyglądem rzadkiego, wielkiego i pełnego gracji zwierzęcia.

 

Hansken i Rembrandt

Rembrandt najpewniej nie widział Hansken, gdy w 1633 roku słonica po raz pierwszy przybyła do Amsterdamu. Zobaczył ją cztery lata później, gdy słonica miała już siedem lat, na pokazach, które odbywały się podczas jesiennego targu na Botermarkt (obecnie Rembrandtplein). Zdaje się, że Rembrandt podszedł do Hansken całkiem blisko i z uwagą ją narysował.

 

 

 

Z tego spotkania zachowały się dwa rysunki – jeden z nich znajduje się w wiedeńskiej Albertinie, a drugi w londyńskim British Museum (ilustracje, powyżej). Oba przedstawiają Hansken z boku. Na rysunku z Londynu słonica jest nieruchoma, a za nią naszkicowane są trzy bardzo schematycznie ujęte ludzkie postacie, być może jedynie po to, aby ukazać różnicę pomiędzy wzrostem człowieka a słonia. Wiedeński rysunek rejestruje natomiast lekki ruch zwierzęcia, podniesioną stopę i zawiniętą trąbę, a oprócz detali ciała, w tym licznych fałd skóry, nawet meszek na głowie.

 

        

 

Rok później Rembrandt wkomponował słonia w scenę biblijną przedstawiającą upadek pierwszych rodziców („Adam i Ewa w raju”). Obecność egzotycznego zwierzęcia zwiększała popularność ryciny wśród nabywców, ale pełniła również funkcję symboliczną. Tuż ponad Ewą, która – pomimo ostrzeżeń Adama – zaraz nadgryzie jabłko, znajduje się olbrzymi, skrzydlaty smok. Tymczasem radosny słoń w głębi, z gracją porusza się w słońcu. Powstały w wyobraźni Rembrandta smok symbolizuje tu grzech, podczas gdy słoń (a jedyny jakiego Rembrandt widział w swoim życiu to Hansken) – reprezentuje dobro i czystość.

 

 

Cztery lata później, gdy Hansken ponownie znalazła się w Amsterdamie Rembrandt narysował ją na jednej karcie, ale w trzech pozycjach – podczas odpoczynku i w ruchu (na ilustracji, powyżej). Różne kąty widzenia i pozycje zwierzęcia zwiększały zasób motywów mistrza. Rembrandt często szkicował egzotyczne zwierzęta i włączał je do swoich biblijnych kompozycji. Rysując na targu piękne zwierzę podziwiał je, ale zapewne myślał również o urozmaicaniu ciekawymi istotami swych przyszłych, złożonych dzieł.

 

Hansken w Gdańsku

W wielu miastach, do których Hansken dotarła zostały ślady po jej obecności, jeden z nich znajduje się w Trzebiatowie. Jest to sgrafitto na ścianie kamienicy z przedstawieniem słonicy i jej opiekuna. Do Trzebiatowa Hansken trafiła w drodze powrotnej z Gdańska, gdzie była pokazywana na jarmarku św. Dominika w 1639 roku. Odbywał się on w szczególnie trudnych warunkach, podczas epidemii dżumy. W mieście przebywał wówczas Albrycht Stanisław Radziwiłł, w dzienniku który prowadził znalazł się wyjątkowy opis Hansken i jej publiczności.

 

 

„W czasie mego pobytu w Gdańsku za pieniądze pokazywano wszystkim żywego słonia. Ciekawość i mnie tam pociągnęła (chociaż wielu wchodziło, a obawa przed zarazą kazała strzec się tłumu) i nie żałowałem, że zobaczyłem tak wielką bestię. Był młody, skóra jak u oskrobanego wieprza, koloru popielatego, niezbyt piękny. Niezwykłe rzeczy wyczyniał nakładając na głowę kapelusz, z samego siebie zdejmując kapę, walcząc “na pięści”, i szermując mieczem ze swoim nauczycielem, domagając się pieniędzy i wyciągając je z mieszków, tam i sam chodząc dookoła, nosząc na swoim grzbiecie jeźdźca i podążając tam, gdzie ów, powodujący go laską, chciał. Oczy małe i uszy płaskie, takie jak u wieprza. W tym różni się od relacji Pliniusza, który przekazał, iż słoń jest pozbawiony kolan, że ma je w rzeczywistości, zgina je i klęka, gdy przygotowuje się do położenia. Mówiono nam, iż ta bestia rośnie do stu lat; jeśli tak jest, to może wyróść do wysokości ponad cztery łokcie. Zgoła ogromny zwierz i bardzo zdolny i pojętny, niezwykle łagodny, bo pozwalał prowadzić się i igrać ze sobą stojącym wokół chłopcom”.

 

Giannina w Italii

 

W latach 50. XVII wieku Hansken dotarła do Włoch, gdzie nazywaną ją Giannina. Trasę pokonała pieszo, przeprawiając się przez Alpy.  W listopadzie 1655 roku przybyła do Florencji, które okazało się ostatnim miastem na jej wieloletniej trasie po Europie.

 

 

Zmarła tuż przed występem na Piazza della Signoria, głównym placu we Florencji. Miała wówczas około 25 lat; gdyby nie podróże, tresura i zła dieta mogłaby dożyć zapewne 50-60 lat, podobnie, jak inne słonie należące do jej gatunku. Początkowo myślano, że została otruta, jednak po badaniach ustalono, że zmarła z powodu gorączki i infekcji, miała bowiem na stopach wielkie ropnie. Zapewne nie była to jedyna przyczyna jej osłabienia. Śmierć Hansken ukazał na trzech przejmujących rysunkach włoski artysta Stefano della Bella, który przebywał wówczas we Florencji.

 

Jednak kariera Hansken nie skończyła się wraz z jej śmiercią. Cornelis an Groenevelt sprzedał ciało słonicy wielkiemu księciu Toskanii Ferdynandowi II Medyceuszowi. Zwłoki Hansken zostały zbadane, opisane, a następnie spreparowane. Jej skórę i szkielet wystawiono w rezydencji księcia Palazzo degli Uffizi, a w 1771 roku wraz z innymi „naturaliami” z Uffizi przeniesiono je do Palazzo Torrigiana, dzisiejszego Muzeum Historii Naturalnej, zwanego La Specola.

 

 

Skóra Hansken uległa zniszczeniu i została wyrzucona w XIX wieku, ale jej szkielet przetrwał do dziś i jest częścią stałej kolekcji fascynującego Museo della Specola przy Uniwersytecie we Florencji. Kolejną, tym razem już pośmiertną podróżą Hansken, było przewiezienie jej czaszki na wystawę w Domu Rembrandta w Amsterdamie w 2021 roku.

 

 

Krótkie życie Hansken

Historia Hanksen jest niezwykła, ale jednocześnie poruszająca. W swoim krótkim życiu wiele przeszła – dalekie podróże, częste występy, tresurę i złą dietę. W czasach, w których żyła nikt nie wiedział, jak właściwie opiekować się słoniem. Hansken odwiedziła wiele miast i miasteczek, udokumentowano 136 znich, ale z pewnością było ich więcej. Podróżowała statkami i łodziami, ale zazwyczaj pieszo, wioząc na plecach swego opiekuna i bagaże. Pokonywali niekiedy ok. 60 kilometrów dziennie i przeszli nawet przez Alpy. 

 

W rezydencji księcia Oranii Hansken była karmiona chlebem, zjadała dziennie około 28 półkilowych bochenków. Kolejni jej właściciele również nie wiedzieli, jak karmić słonia, cierpiała w związku z tym na liczne zaparcia, z których była leczona metodami stosowanymi wobec ludzi. Cornelis van Groenevelt podczas występów podawał jej beczki z piwem i winem, a nawet brandy. Kołysząca się i tracąca równowagę Hansken podobała się publiczności na jarmarkach. Słonica najpewniej cierpiała zapewne również od stresu wywołanego hałasem i gapiami, ale też samotnością. Najboleśniejsza była jednak tresura, która odbywała się za pomocą okrutnych metod. Na rycinach reklamujących występy Hansken widać przyrząd, do dzisiaj stosowany do tresury słoni – ankus. Narzędzie przypominające marynarski bosak, posiada drewniany trzonek i metalowy haczyk na końcu. Od dawna stosują go kornacy – azjatyccy poganiacze koni i treserzy.

 

   

 

Cyrkowi treserzy wiedzą, gdzie skóra słonia jest szczególnie wrażliwa, są to miejsca na trąbie, tułowiu, uszach i między palcami i przy pomocy ankusów zmuszają je do wykonywania sztuczek, które mają podobać się ludziom. Poddane terrorowi słonie stają na głowie, tylnych łapach, albo balansują czterema łapami na wielkich piłkach. Wesoły słonik ze słynnych cyrkowych plakatów Huberta Hilschera, czy Waldemara Świerzego, a zwierzę tresowane ankusem w zagrodzie, to dwie różne wersje cyrkowego widowiska.

 

 

O życiu Hansken wiemy więcej, niż o milionach ludzi żyjących w Europie w czasie wojny trzydziestoletniej. Losy słonicy przebadał holenderski przyrodnik i historyk sztuki Michiel Roscam Abbing. Owocem jego pracy jest książka z 2006 roku „Rembrandt’s Elephant. The story of Hansken” i niezwykła wystawa. Ekspozycję „Hansken, słoń Rembrandta” można było oglądać od 26 maja do 25 lipca 2021 roku w Rembrandt House Museum w Amsterdamie.

Może zainteresuje Cię...

Wszelkie teksty przedstawione na stronie grazynabastek.pl są objęte prawem autorskim. Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez zgody Autorki jest zabronione.

 

Projekty logotypów: Darek Bylinka – Ubawialnia
Wykonanie strony: Sztuka do kawy
Zdjęcie w nagłówku strony: © Matthew Hollinshead

Archiwum

 

Do czytania

 

Do słuchania

 

Do oglądania

 

Polityka prywatności