Najsłynniejsze wizerunki kobiet, jakie namalował Johannes Vermeer nie były portretami – „Dziewczyna z perłą”, czy „Dziewczyna w czerwonym kapeluszu” należały do popularnego w siedemnastowiecznej Holandii gatunku, zwanego tronie.
Tronies ukazywały pojedyncze półfigury, popiersia lub głowy. Nie miały jednak oddawać podobieństwa konkretnych osób (chociaż malarze przy ich tworzeniu posługiwali się modelami), lecz służyły jako studia określonych typów ekspresji, ukazując charakterystyczne dla każdego stanu wyrazy twarzy, na przykład otwarte w zdziwieniu usta, śmiech, płacz; rejestrowały malownicze fizjonomie i różnorodne, często egzotyczne typy urody albo były wprawkami w oddawaniu faktur, np. włosów, futra, papieru. Były popularne wśród kolekcjonerów i traktowane jako oddzielny i chętnie kupowany gatunek malarski. Dla znawców malarskiej materii były to zapewne cenne zdobycze.
„Dziewczyna w czerwonym kapeluszu” to niezwykły popis malarskich umiejętności – zapisany nie słowami, a farbami traktat o świetle, kolorach i ich wzajemnych zależnościach. Wyzwaniem dla artysty nie było bowiem w tym dziele wierne oddanie fizjonomii modelki, lecz jak najdoskonalsze odzwierciedlenie kolorowo ubranej, siedzącej w półmroku i na tle monochromatycznej tapiserii postaci, silnie oświetlonej padającym z okna dziennym światłem.
Niemal cała twarz modelki, z wyjątkiem lewego policzka i czubka nosa, ukryta jest w cieniu. Słoneczne światło padające z prawej rozprasza się stopniowo na piórach kapelusza, skórze, włosach, dając okazję do przeanalizowania gradacji nachodzącego na twarz cienia. Biała koronka pod szyją jest natomiast zupełnie płaska – to na nią pada najsilniejszy strumień słońca. Vermeer zaobserwował, że mocne oświetlenie spłaszcza formy – nie tylko biały kołnierz, lecz również najwyższe światła na uniesionych fałdach błękitnego płaszcza są impastowo naniesionymi niemodelowanymi plamkami, podobnie jak bliki na nosie i na kolczykach. Bogata „akcja” obrazu rozgrywa się natomiast w półcieniach, w obszarach pomiędzy płaskimi plamami najwyższych świateł i obszarami pozbawionymi bezpośredniego oświetlenia. To tam odbywa się subtelna gra kolorów – rozpisany na tony i gradację cieni traktat o malarstwie, zapis tego, jak poszczególne kolory zachowują się w zmiennym oświetleniu i w swoim sąsiedztwie. Czerwień intensywnieje w zestawieniu z zielenią. Zieleń pogłębia się przy czerwieni. Cień pod brodą jest sinoniebieski, bo tam pada refleks od płaszcza. Obraz nie mówi, rzecz jasna o prawie kontrastu, dopełnienia, indukcji, analogii, opozycji, ale intuicyjne postrzeganie przez Vermeera zagadnień barwnych jest wnikliwsze niż język współczesnej naukowej optyki.
Johannes Vermeer, „Dziewczyna w czerwonym kapeluszu”, ok. 1669, deska, 23,2 x 18,1 cm, National Gallery of Art, Waszyngton - w audycji Polskiego Radia „Jest taki obraz”
Wszelkie teksty przedstawione na stronie grazynabastek.pl są objęte prawem autorskim. Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez zgody Autorki jest zabronione.
Projekty logotypów: Darek Bylinka – Ubawialnia
Wykonanie strony: Sztuka do kawy
Zdjęcie w nagłówku strony: © Matthew Hollinshead